Archiwum czerwiec 2014


cze 22 2014 życie mimo wszystko.
Komentarze: 1

A więc dopadło mnie- czytam. Głód nikotynowy zastąpił głód czytania. Już wcześniej miałam "pociąg" do książek- zdarzyło się to pewnie każdemu- ciemno juz wszędzie, a my już na ostatnich rozdziałach książki, zerkamy na zegarek a tam chwila przed 5... rano!:) najgorsze takie niespodzinki jak następnego dnia trzeba wstać do pracy.

Magisterka. Przez pół roku nie mogłam wybrać tematu mojej pracy magisterskiej... Cięzko dostosowac się do wymogów jakie stawia moja uczelnia... Literatura niemieckojęzyczna...
 o zgrozo... Więc na przekór wszystkim i wszystkiemu wybrałam "Christiane F. My dzieci z dworca Zoo" i "Nowe cierpienia młodego W.". Więc jest taki moment, którym książka, którą namiętnie czytasz na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum staje się tematem przewodnim na studiach. Myślałam, że to jakaś ściema, ale faktycznie. Temat: "Obraz młodzieży przed upadkiem muru Berlińskiego na przykładzie "Christiane F. My dzieci z dworca Zoo" i "Nowe cierpienia młodego W."."

Więc jak dowiadujesz się, że tak ważna w Twoim życiu książka "otrzymała" niedawno kontynuację, to chyba oczywiste, że lecisz do sklepu, żeby ją kupić. Jestem dumną posiadaczką książki pt.:"Christiane F. Życie mimo wszystko". Uważam, że jest godna polecenia... Osobiście wciągam ją, jak większość książek. Zaczęłam wczoraj późnym wieczorem, a dziś jestem już na 217 z 282 stron. Nie wiem do końca w czym tkwi fenomen tej książki. Może jest to ludzka ciekawość, dążenie do sensacji albo naiwność, że wszystko musi się skończyć szczęśliwie? Niewątpliwie jest to książka, która powinna znaleźć się na półkach ludzi urodzonych między 1985-95.

Są momenty grozy, są też chwile szczęścia. 

Ale czyż nie jest to po prostu życie. Subiektywnie opisane życie?

Każdy pisze taki scenariusz, życie. Każdy. 

(Nie musi być na papierze, żeby się działo)

cze 22 2014 rozczarowanie 1.
Komentarze: 0

A więc blog. Założyłam go, żeby się wyżalić jednoczęśnie nie obciążając rodziny, znajomych itd swoimi przemyśleniami i postanowieniami.

A więc przed chwilą zapaliłam mojego ostatniego(już chciałam napisać "w przekonaniu", ale to będzie na pewno ostatni!) papierosa w życiu. Mając 23 lata jestem uzależniona od nikotyny... Porażka. Smród(włosy, ciuchy, palce, pomieszczenia w których się pali), żółte zęby, paznokcie, nie wspominając już o tym, że mnóstwo kasy na to idzie...

To nie jest tak, że z paleniem wiąże się tylko to co negatywne. Ileż najleprzych imprez odbyło się w kuchni przy przysłowiowym dymku? Ilu ludzi się poznało pytając tylko o ognia, albo nawet o fajkę? Niestety ile razy zdarzyło się mi(kiedy jeszcze nie pracowałam w pełnym wymiarze godzin) proszenie kogoś o papierosa, albo błaganie siostry, żeby kupiła mi paczkę? Tyle razy było mi po prostu wstyd z powodu mojego "nałogu", ale jakoś nie wiem... fajnie było z tytoniem owiniętym w bibułkę, który w zależności od wyboru miał smak "zwykły", bądź mentolowy. Ale nie rozumiałam i w sumie nadal nie rozumiem czemu co 2 dzień, albo nawet codziennie sięgałam do kieszeni kiedyś po dychę, z czasem zrobiło się to nawet do 15 zł. Wieczny problem z ginącymi zapalniczkami, perfumawaniem ciuchów(choć to nie jest do końca skuteczne, bo na bank nie zabijało smrodu)

Nie będę zwalać na rodziców. Oni palili, dziadkowie palili, siostra pali, szwagier pali, znajomi palą. Wszyscy palą. Ale ja nie muszę pomyślałam dziś rano... Nie muszę robić tego co wszyscy.

Pierwsze co zrobiłam, to wpisałam w google: Jak naprawdę rzucić palenie?(cóż za paradoks- pewnie wszyscy to wpisują w pewnym momencie w swoim życiu) i już w drugim wierszu, który się pojawił na mojej stronie głównej była ta strona: http://zdrowie.wsukience.pl/terapie/jak_latwo_i_skutecznie_rzucic_palenie może komuś to pomoże, ciężko nie było znaleźć czegoś motywującego. Spaliłam z pełną świadomością, według wskazówek podanych na blogu mojego ostatniego papierosa i staram się wiecznie czymś zajmować:) Nie musi być nudno.

Trzymajcie kciuki!:)

jarozczarowana : :