Komentarze: 1
A więc dopadło mnie- czytam. Głód nikotynowy zastąpił głód czytania. Już wcześniej miałam "pociąg" do książek- zdarzyło się to pewnie każdemu- ciemno juz wszędzie, a my już na ostatnich rozdziałach książki, zerkamy na zegarek a tam chwila przed 5... rano!:) najgorsze takie niespodzinki jak następnego dnia trzeba wstać do pracy.
Magisterka. Przez pół roku nie mogłam wybrać tematu mojej pracy magisterskiej... Cięzko dostosowac się do wymogów jakie stawia moja uczelnia... Literatura niemieckojęzyczna...
o zgrozo... Więc na przekór wszystkim i wszystkiemu wybrałam "Christiane F. My dzieci z dworca Zoo" i "Nowe cierpienia młodego W.". Więc jest taki moment, którym książka, którą namiętnie czytasz na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum staje się tematem przewodnim na studiach. Myślałam, że to jakaś ściema, ale faktycznie. Temat: "Obraz młodzieży przed upadkiem muru Berlińskiego na przykładzie "Christiane F. My dzieci z dworca Zoo" i "Nowe cierpienia młodego W."."
Więc jak dowiadujesz się, że tak ważna w Twoim życiu książka "otrzymała" niedawno kontynuację, to chyba oczywiste, że lecisz do sklepu, żeby ją kupić. Jestem dumną posiadaczką książki pt.:"Christiane F. Życie mimo wszystko". Uważam, że jest godna polecenia... Osobiście wciągam ją, jak większość książek. Zaczęłam wczoraj późnym wieczorem, a dziś jestem już na 217 z 282 stron. Nie wiem do końca w czym tkwi fenomen tej książki. Może jest to ludzka ciekawość, dążenie do sensacji albo naiwność, że wszystko musi się skończyć szczęśliwie? Niewątpliwie jest to książka, która powinna znaleźć się na półkach ludzi urodzonych między 1985-95.
Są momenty grozy, są też chwile szczęścia.
Ale czyż nie jest to po prostu życie. Subiektywnie opisane życie?
Każdy pisze taki scenariusz, życie. Każdy.
(Nie musi być na papierze, żeby się działo)